Myślałam, że to Samotność domem się staje, jednym jedynym, szczęśliwym
teraz-i-na-zawsze, od obrzęku niewidzialnej obrączki wirującej na lewym palcu
lewej ręki. W kryjówce więzienia, za górami za lasami, zbudowałam mur, co
przepaścią dzielił życie między mną. Został mi szelest do granic pustych
kartek, jak w sercu pustki mdły żal echem po duszy rozsiewał smutków esencję;
gorzką, zepsutą,
niespodziewanie w pamięci waniliową melodią pachnącą - od
której kiedyś pofrunę do gwiazd.
(Jeśli zdążysz,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz