poniedziałek, 30 grudnia 2013

Otchłań jest wirem głęboko czarnego koloru o słono-gorzkim zapachu łez
(kap-kap)
nawet poduszki są tam mokre, jakby od łez spływających po ściągniętych policzkach, wykonujących
(kap-kap)
krótkie skoki w dół

wsiąkając słono w materiał

piątek, 15 listopada 2013

palm show the soul

przepływam przez żyły, jak spadające i spływające dreszcze kropli zimnego deszczu na nagim ciele zarażające strachem od złości najczerwieńszym. tonę wśród wyrażeń, paradoksów i sprzeczności nawet na trzech frontach. szukam ujścia w brzegach kruchych, zimnych, bo bezkrwistych dłoni. najmniej czerwone, bo złości w nich nie ma, za delikatne na wrogość, lecz chłonące sam strach. drżące z zimna, bo krew nie przepływa, 
żyły zatamowane, tam nie dopływam.


fot. Natalia Pawlak
mua. Dominika Bartocha

wtorek, 15 października 2013

emptiness

gdzie się podziało, kiedy się nie działo, kiedy pustka oczy przepełniła, a oczy ślepe nie znając się na rzeczy pustką zaczęły patrzeć, jeszcze ślepej, jeszcze próżniej i bez białej laski, bez przyjaciela, co pomógłby krok za krokiem postawić.
bez.
beze mnie.
bez Ciebie.
bo się podziałeś, tam gdzieś dziać się nie miałeś, gdzie pustkę wyhodowałeś. 




niedziela, 1 września 2013

I love the sea




Nad brzegiem morza Ukochanego. Na koniec końców codziennych Słońc.
Gdzie się podział dopiero co rozpoczęty Sierpień?
A.

piątek, 30 sierpnia 2013

little story about smile of bananas



Gdzie nocą życie się zaczyna (lub po prostu nocą wcale się nie kończy dennym snem o porankach), tam słońce nie zachodzi. Tysiąc ludzi z harmiderem swoich słów widziałam i słyszałam, obok prześlizgiwałam się z własnymi rozmowami, jodem zachłystałam się wciąż spacerując to tu to tam, pilnując swego ciała, przybliżając swoje serce, powiekami chłonąc zmiany, a umysłem gubiąc się. Wargi czasem do rozpuku roześmiane w kształt bananów, tych przejrzałych najbardziej, bo wtedy najsłodszych. Czasem czarny okazuje się dobrocią większą i wcale-wcale nie chce smutnym być. Czyż ten banan, gdy opatulony czarnym płaszczem, słodszy nie jest?
Po nie zawsze wracać będę.