poniedziałek, 15 lutego 2016

 
Niewiele potrzeba ognia do wzniecenia pożaru, kata.strofy sp.lotów nic nie znaczących płaszczy.zn dziurawych mniemań, parzących od wewnątrz nieskończoną nigdy mapą blizn urywających się w połowach sennej pamięci szufladkowania siebie w pulsie zmęczonego ciała.
Na wargach pozostaje lepko-dawny wyraz strachu, raz cię.żar nostalgii przetoczony przez kąty rond nogami na okrągło pod prąd, by w naprawie rok (ud)ręki, ruch (nad)garstki zwykłych kości, 
wyobrażać, że posiadam.

p

Ukochane spojrzenie
jest jedno na świecie,
i śmiech,
i dotyk, 
i spacer ręką za rękę,
jedna na świecie
spada śnieżka,
wytrwała na wszystko
przez szept
niematerialnie,
echem 
przez atmosfery
do serca
z dwoma słowami,
by latać między gwiazdami
aż do księżyca
(na zawsze)

Pokonując jego plamy,
jedynym na świecie
blaskiem
strun,
może powykrzywianych,
może czasem ulepszanych, 
lecz w prawdziwe koordynacji asymetrycznych stron (przeciw)ciał.
 

poniedziałek, 16 lutego 2015

Uterminowanie brakiem sensu ugniecionych morałów, jak na ciasto z drożdży; szybko rosnę, aż przewyższam przywileje rozmiaru w ideach idylli; na wagach przekwitam od centymetrów łez, z (u)wag spadam ciężko bezpamiętnymi słowami bolesnej roli, w przeterminowanej sztuce życia 
prawdopodobną ironią jestem.

 

sobota, 3 stycznia 2015

*

Kruche litery na ekranie daleko, kruche słowa gdzieś w przestrzeni blisko, kruche czyny obok; drżą. Myśli natarczywe, to coś starego i zapomnianego, coś mojego prawdziwego. Uciekając schowane pośród lęków, egoizmu i głupoty, ocalało na opuszkach palców, warg i dłoni. We wietrze i mrozach, w ciemnościach i szumach, w mrocznych serca zakamarkach, gdzie astygmatycznie bałam się spojrzeć, 
ocalało, bo serce, dusza i rozum - a tego nie oszukasz.

czwartek, 1 stycznia 2015

Quinzième commencement

Ludzki czas postanowień, obiecanek-cacanek, za dzień, może miesiąc, gnijących w słoiku po zeszłorocznym żalu i rozczarowaniu. Nic i wszystko myli się definicjami osiągnięć, wyrzucam czternaste (na)dzieje, by w nowych ścieżkach zawile gubić się nieraz. 
Od początku.